Proces kierowcy oskarżonego w sprawie agresji drogowej na S7 ruszy 30 listopada
Jak dowiedziała się PAP w olsztyńskim sądzie, pierwszą rozprawę w procesie Jarosława W. - kierowcy volkswagena, który miał spowodować kolizję na drodze S7 k. Olsztynka, zaplanowano na 30 listopada. Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe oskarżyła go o narażenie trzyosobowej rodziny podróżującej seatem na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Według śledczych umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego poprzez zajechanie drogi i inne niebezpieczne manewry. To przestępstwo z art. 160 par. 1 kodeksu karnego, zagrożone karą do trzech lat pozbawienia wolności. Jak informowała prokuratura, podejrzany nie przyznał się do tego czynu i odmówił składania wyjaśnień.
Do niebezpiecznej kolizji doszło w sierpniu 2022 r. na drodze ekspresowej S7 między Ostródą a Olsztynkiem. Według ustaleń policji Jarosław W. kierując volkswagenem zajechał drogę i bez uzasadnionego powodu gwałtownie zahamował przed seatem, którym podróżowało małżeństwo z 4-letnim synkiem.
Kierowca seata stracił panowanie nad autem i kilkukrotnie uderzył w przydrożną barierę. Seat został mocno uszkodzony, na szczęście nikt nie odniósł obrażeń. Kolizja stała się głośna jako "sprawa agresji drogowej na S7", gdy film ze zdarzenia pojawił się w mediach społecznościowych. Pokrzywdzony kierowca prosił wówczas internautów o pomoc w ustaleniu sprawcy, bo volkswagen odjechał z miejsca zdarzenia.
Zakończone aktem oskarżenia dochodzenie to drugie postępowanie w sprawie tej kolizji. Pierwsze prowadziła policja z Olsztynka. Jarosław W. został obwiniony o popełnienie wykroczeń drogowych - niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami i spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. W czerwcu zapadł prawomocny wyrok w tej sprawie.
Sąd Okręgowy w Olsztynie utrzymał wtedy dla Jarosława W. karę 15 tys. zł grzywny. Jednocześnie zmienił wyrok sądu I instancji, podwyższając zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych do maksymalnego przewidzianego wymiaru, czyli trzech lat.
Sąd uznał, że nie budzi wątpliwości ani przebieg zdarzenia, ani to, że volkswagenem kierował Jarosław W., co próbowała podważać obrona. Wskazał, że kierowca stworzył swoim zachowaniem "wielkie zagrożenie" w ruchu drogowym, więc powinno mieć to odzwierciedlenie w wysokości zakazu prowadzenia pojazdów. W ocenie sądu, stopień winy obwinionego i społecznej szkodliwości popełnionych przez niego czynów jest znaczny.
"Uważam, że skoro obwiniony leciał na maksa, to i ja pójdę na maksa. I dostał maksymalny wymiar tego środka, bo to jest ten wymiar środka karnego, który otwiera nam oczy i mówi: +zobacz, jakie niebezpieczeństwo stworzyłeś, kim jesteś dla innych uczestników ruchu drogowego, oni chcą się czuć bezpiecznie+" - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Leszek Wojgienica, dodając, że nie chciałby spotkać na drodze takiego kierowcy.(PAP) autor: Marcin Boguszewski
mbo/ maak/